Strona:PL Juliusz Zeyer - Na pograniczu obcych światów.djvu/202

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
194
Na pograniczu obcych światów.

według tablicy, wymaganą gwiazdę Salomonową i pentagram poświętny, i zgasiwszy ampę, jąłem wzywać, według formuły, ducha światła, ducha mądrości, „którego tchnienie daje i bierze kształty wszystkiemu, przed którym życie istot wszech jest cieniem przemijającym i dymem rozwiewnym...“
Nic nie przerwało ciszy głębokiej. Niecierpliwie wyszedłem z koła, wypiłem kilka kropel cieczy z flakonu, postawiłem naczyńko na dawnem miejscu i, wróciwszy do okręgu czarodziejskiego, jąłem znowu szeptać słowa tajemnicze. Skutek był taki sam — wszystko zostało w ciszy i nieruchomości. Chciałem już wyjść z koła, ale wtem cała ma istność zadrgała potężnie, krew zakipiała wprost w mych żyłach, ulewa skier błysła mi w źrenicach, i zdało mi się, że mi oczy z dołów wypadną. Śmiertelnie przerażony rzuciłem się do okna, chwytając powietrze, bo zdawało mi się, że się zaduszę. Wielki Boże! co za zmiana! Cały świat miał inną postać, wszystko żyło, oddychało, wszystko zdawało się spoglądać dokoła siebie, nie było już martwej ma-