Strona:PL Juliusz Zeyer - Na pograniczu obcych światów.djvu/140

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
132
Na pograniczu obcych światów.

— Trudno. Mówiłam ci przecież, że tego nie zrozumiesz i nie odczujesz! — odpowiedziała spokojnie. — To też nie próbuję nawet dzielić się z tobą treścią tego, co czytam. Sam dziś zmusiłeś mnie do tego.
— Gdyby mi wolno było sądzić z wyrazu współczucia na twej twarzy — uśmiechnąłem się sarkastycznie — musiałbym przypuszczać, że litujesz się nad mą ograniczonością duchową.
— Lituję się istotnie — odpowiedziała — wprawdzie nie nad ograniczonością duchową, bo tę ty raczej mnie wyrzucasz, lecz nad ograniczonością serca — a wierzaj mi, ta jest gorsza. Pycha twoja ograbia cię z wielu pięknych chwil, wielu błogich uczuć... Odpuść mi tę otwartość, ale sam zmusiłeś mnie do niej. Nie mogę znieść, aby pycha uchodziła za przewagę duchową, podczas gdy w istocie jest prawdziwem jej przeciwieństwem. Nie wierzę, aby wielki duch mógł być pysznym, bo powiedz sam, czy nie byłoby to niedorzecznością wyobrażać sobie ducha największego,