Strona:PL Juliusz Zeyer - Na pograniczu obcych światów.djvu/125

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
117
Na pograniczu obcych światów

— A jakie byłyby skutki nieostrożnego cieczy tej użycia? — spytałem. Rzecz zaczynała mnie zajmować.
— Że wpadłbyś w jarzmo demona, który może i teraz jak dziki zwierz dokoła ciebie krąży, a mógłby tobą owładnąć, gdyby gęsta zasłona, zakrywająca teraz twój wzrok duszny i cielesny, przez użycie czarodziejskiego napoju nagle się rozdarła. Niemasz w całym świata obszarze jednego stworzenia zupełnie osamotnionego, wszystko jest w łączności i wzajemnem oddziaływaniu z tworami innemi, i trzeba tylko łączność tę wzmocnić, jak w naszym wypadku — napić się owej cieczy zastępującej sen magnetyczny, aby stosunek ze światem demonów stał się tak łatwym, jak rozmowa człowieka z człowiekiem. Jeśli-ś serca czystego, jeśli duch twój, dzięki długim wysiłkom wnętrznym, silny jest, śmiały, jasny, możesz zapanować nad tajemniczemi istotami i używać ich do posług swych — ale biada płochemu ciekawcowi, który awanturniczo w ten świat obcy się rzuci! Państwo demonów przyrównać można w wypadku tym do przełado-