Strona:PL Juliusz Zeyer - Na pograniczu obcych światów.djvu/123

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
115
Na pograniczu obcych światów

ale nie okiem — rzeczy nieprzeczuwane! Pij, a tysiąc myśli zrodzi się w tobie — ale nie drogą mózgu!
— To wygląda, jak gdyby ciecz ta mogła nas w bogów zmieniać, podobnie jak baśnie stare o drzewie pośród edeńskiego opowiadają ogrodu — rzuciłem, gdy Frydecki po długiej swej apostrofie umilkł na chwilę.
— Daj pokój wszelkim porównaniom — odrzekł po krótkiej pauzie — daj pokój starym baśniom, w których zresztą więcej jest prawdy, niż przeczuwasz. Ciecz zamknięta w wydrążeniu tego kryształu, jest tylko mostem do świata niewidzialnego, oto wszystko.
— Cóż to za świat niewidzialny? — spytałem. — Czy mówisz o tym, który bez waszej cieczy, tylko przy pomocy mikroskopu badać można?
— Słowo, którego użyłem, jest właściwie bez znaczenia — ciągnął dalej Frydecki, potrząsając głową. — Niemasz świata niewidzialnego, jest tylko kilka stopni doskonałości w organach. Dusza ludzka osiągnąć może, i bez pośrednictwa narzędzi cielesnych, zdol-