Strona:PL Juliusz Verne - Kurjer carski.pdf/097

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Gdzie jest teraz?
— W Moskwie.
— Nie miałaś dawno od niego wiadomości?
— Od dwóch miesięcy.
— A ten młodzieniec na poczcie... to był twój syn?
— O, to już dziesiąty, którego wzięłam za mego syna.
— Więc to nie był Michał Strogow?
— Nie.
— A wiesz, kobieto, że mogę cię wziąć na tortury?
— Weź. Nie powiem nic innego. Bo to prawda!
— Więc to nie był twój syn? — spytał poraz wtóry.
— Czyż matka wyrzekłaby się syna, którego jej Bóg dał!
Popatrzył na nią ze złością. Nie wierzył jej. Zgadywał, że skoro matka wypierała się syna, będącego gońcem cesarskim, a rzekomy „kupiec Korpanow“ nie poznawał matki — musiało się pod tem kryć coś ważnego. Wieść o wyjeździe gońca z Moskwy doszła była bowiem jego uszu.
Kazał ją uwięzić i odesłać do Tomska. A gdy żołnierze uprowadzali ją, bijąc kolbami, mruknął przez zęby:
„Przyjdzie czas, kiedy zmuszę do gadania tę starą czarownicę!“.