Strona:PL Juliusz Verne - Kurjer carski.pdf/096

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.


— Oszaleliście, kobieto. Nie nazywam się Michał, jestem Mikołaj Korpanow, kupiec z Irkucka.
Jeszcze wołała rozpaczliwie: „Mój syn! mój syn!“ — ale on już, nie oglądając się na nią, opuszczał wielką izbę poczekalną. Wskoczył na konia — odjechał pędem.
Stara kobieta, załamując ręce, upadła na ławkę. Była bliska omdlenia. Ale kiedy pocztmistrz podszedł ku niej, aby jej pomódz — już opanowała się. Nagły błysk świadomości pouczył ją o tem, że jej syn — boć to on był z pewnością! — nie mógł zaprzeć się jej, gdyby nie miał po temu jakichś przyczyn okrutnych, ciążących jak mus. Serce jej drgnęło — może mimowoli zgubiła go swoją matczyną radością. Dokoła niej cisnęli się ciekawi.
— Ach, jestem naprawdę szalona! Wszędzie mi się marzy mój syn! — ozwała się głośno. Nie widziałam go tak dawno! Ale to nie był on... To nie jego głos!
Lecz w dziesięć minut potem jakiś oficer wszedł do poczekalni pocztowej.
— Marta Strogow — jest tutaj? — zapytał.
— Jestem! — odparła. Obecni zdziwili się, słysząc, jaką pewnością brzmiał głos starej, tak drżący niedawno.
— Pójdź za mną.
Poszła spokojna. Za kilka chwil znalazła się na biwaku przed Iwanem Ogarowym, który znał już wszystkie szczegóły sceny poprzedniej i sam pragnął wybadać starą Sybiraczkę.
— Zowiesz się Marta Strogowa?
— Tak.
— Masz syna jedynaka?
— Tak.
— Jest kurjerem cesarskim?
— Tak.