Strona:PL Julian Leszczynski - Z pola walki.pdf/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— A wy? zwrócił się do żołnierzy, skupionych przed następną tiepłuszką.
— Z pod gienerała Śmigłego — odpowiedziało chórem paru młodziaków, uśmiechając się dobrodusznie, jakby na dźwięk polskiej mowy.
— Panowie polacy? zagadnął jeniec w maciejówce, któremu ochota do pogawędki wyglądała z twarzy.
— A tak.
— A czy to panowie w Czerwonej Armji służą? pytał spoglądając na czerwone gwiazdy i cywilne ubrania nasze.
— Służymy przy armji, ale nie jako wojskowi. Wydajemy pisma i odezwy dla żołnierzy polskich.
— Tak… rzucił zdziwiony. To pewnikiem panowie nam przysyłali „Głos Komunisty“, który oficerowie zabraniali czytać. Był w naszej kompanji jeden co go za czytanie pism zakazanych rozstrzelali. Ja tam tylko trochę przeczytałem na ścianie w Żytomierzu, gdy mi kazano gazety pozdzierać.
W jednej chwili zaciekawiona publiczność otoczyła nas ze wszystkich stron. Słuchano uważnie, choć rozmowa toczyła się po polsku. Badawcze wzrok czerwonoarmistów wędrował po naszych i jenieckich twarzach, jak by chciał w nich wyczytać to, czego z rozmowy wywnioskować nie mógł. Reszta jeńców poczęła się również przysłuchiwać rozmowie
— A pocóżeśta z nami wojowali?