Strona:PL Julian Leszczynski - Z pola walki.pdf/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Po co? Po to, że się panom zachciało Polski od morza do morza — wybuchnął nagle Jędrek Bela. Zachciało im się starmosić bolszewików. Psie krwie!
Nie wiadomo było na razie, pod czyim adresem klątwa została skierowana: panów, czy bolszewików To też na twarzach obecnych malowało się zdziwienie. Ale Jędrek Bela pośpieszył zaraz z wyjaśnieniem:
— Wiadoma rzecz, że taki drań pułkownik posyła nas na rzeź, a sam sobie z dziewkami źre i pije, jak świnia. Co mu tam wojna! A ty, chłopie, morduj się i nadstawiaj karku…
Juści… przytaknął jakiś śmiałek. Jędrek ma rację.
— Reszta jednak milczała, jeno błyszczące zasępione oczy świadczyły o wytężonej pracy myśli.
— Przecie bolszewików trzeba prać — ujmował się Maciek Gruda. Mordują naszych i Polskę chcą zawojować.
— Któż ci to powiedział? drwiąco zapytał Jędrek Bela.
— Juści nasz oficer — odparł Maciek.
— No to mu i wierz, jakeś głupi, bo ja tam w takie banialuki wierzyć nie będę.
Dalsza rozmowa przybrała charakter djalogu między Maćkiem i Jędrkiem. Ale żołnierze poczęli już chrapać. Była już późna noc… Wkrótce potym Jędrek umilkł, jakby czując, że się za bardzo rozgadał.