Przejdź do zawartości

Strona:PL Julian Ejsmond - W słońcu.djvu/085

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.


WNIEBOWSTĄPIENIE

I.

A gdy przyjdzie już ta straszna chwila,
kiedy będę musiał skończyć życie —
chciałbym w pole iść o cichym zmierzchu
i rozpłynąć się w modrym błękicie...

Nie chcę gasnąć powoli na łożu
dzień po dniu w oczach smutnej rodziny,
ni utonąć w rozhukanem morzu,
gdzie mię pożrą zgłodniałe rekiny.

Nie chcę w bitwie paść, gdy ziemia gorze,
w chwili szturmu przy okrzykach „hura!...“
ni powiesić się gdzieś w czarnym borze,
gdzie mię dzika poszarpie wichura...

Chciałbym pójść — i roztopić się w mroku...
Chciałbym wsiąknąć w nocy fjolet siny,
jako powiew łąki woniejącej
wsiąka w ciszę wieczornej godziny...