Przejdź do zawartości

Strona:PL Julian Ejsmond - Bajki.djvu/043

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Słońce i ludzie



I.


Gdy upał się piekielny nad miastem rozżarzy
w letnie południa gorące,
płonące,
jakże jest miło na plaży...
(Nie byłeś? Szkoda.)
Słońce i woda.
Woda i słońce.

Rzeka
orzeźwiająca
w blaskach owego słońca
szybko ucieka,
kusząca...

Policjant stoi na straży.
A skutek ztąd:
gdy komu utonąć się zdarzy
idzie pod sąd!
„Surowo wzbrania się tonąć,
pod wodą ginąć. —