Strona:PL Julian Ejsmond - Antologia bajki polskiej.djvu/097

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.

    drzewo puści latarośl i znowu odżyje...«
    Przerwał jej słowik: »ach w takiem zdarzeniu
    z laurowych liści gniazdo me uwiję«.
    20/V 1810.



    WÓŁ I SKOWRONEK.


    Tam, gdzie skowronki najtłuściejsze w świecie,
    podobno w Lipskich równinach,
    zdradliwy ptasznik już zemknął swe siecie
    na przelęknionych ptaszynach.
    Nie bez przyczyny były ciężkie trwogi,
    gdyż im śmierci rodzaj srogi
    stawał już w oczach, ten sam co się darzy
    wśród barbarzyńskich mocarzy,
    kiedy ich złapią taśmą pozłacaną:
    Słowem, ptaszki dusić miano.
    Jeden z skowronków wołał tonem tkliwym,
    lituj się nad nieszczęśliwym,
    szanuj wdzięczne moje pienie,
    niech srogość twoją ukoi...
    Patrz, oto duży wół stoi,
    da ci lepsze pożywienie«.
    Na to człek rzecze: »Wół ten zostać musi,
    on nas żywi i bogaci,
    ciebie, choć sznurek udusi,
    świat na tem mało co straci:
    że się nie waham w wyborze,
    niechaj cię to nie zdumiewa;
    potrzebniejszy ten, co. orze,
    aniżeli ten, co śpiewa«.

    I cóż moralność tej bajeczki znaczy,
    zmierzasz do celu jakiego?