Strona:PL Jules Barbey d’Aurévilly - Kawaler Des Touches.pdf/78

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

partyzantów, istny postrach Niebieskich Mundurów. Zdumiewał ich zawsze i przerażał tem, że ilekroć przyszło do rozprawy, okazywała się w nim nagle z pod wiotkiej i smukłej budowy siła jak u żubra, miażdżąca wszystko dokoła! — „Osa!“ wołały Niebieskie Mundury wśród potyczek, rozpoznawszy w kłębach dymu tę postać szczupłą a gibką, jak wysznurowana kibić kobieca: — „Pal w osę!“ Lecz osa odlatywała zawsze, pijana krwią przelaną, walcząc do upadłego i aż do okrucieństwa.
W każdej bowiem przygodzie śliczniuchny ten gładysz był i okazywał się tym samym człowiekiem, co tak straszliwie odgryzł palec na jarmarku w Bricquebec: twarzyczka biała, wargi wydatne i czerwone, co ma znamionować okrucieństwo, a miał takie czerwone, jak Waszmościna wstążka przy Krzyżu św. Ludwika, Panie de Fierdrap! Zaciekłość jego podniecało nie samo tylko przejęcie się sprawą, gdy się nieubłaganie srożył przed bitwą czy po bitwie. Był partyzantem, ale zdaje się, odmienną miał naturę od innych partyzantów. Walczył obok nich i za nich życie swe na stawkę rzucał, nie zdawał się jednak podzielać uczuć, jakie ich przejmowały. Kto wie, czy nie partyzantował, dla samego partyzantowania i nic więcej?..
Ci towarzysze jego, ta ruchawka szlachecka, nie samego tylko Boga i Króla nosili w sercu. — Obok regalizmu, który w nich gorzał, były także inne uczucia, inne porywy, inne za-