Strona:PL Jules Barbey d’Aurévilly - Kawaler Des Touches.pdf/77

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

młodzieniec, którego wojna domowa zaskoczyła, nim poznać zdołał zbliska morze, bo przedtem jedynem jego zajęciem było strzelanie mew nieopodal ojcowskiego dworu. Zaczem starzy majtkowie w porcie Granvillskim, lubiący, jak wogóle marynarze, dopatrywać się we wszystkiem cudów — słysząc o niebezpieczeństwach, jakie w ciągu ośmnastu miesięcy przeżył Kawaler w nieustannych przeprawach — mawiali, że chyba czarował morskie odmęty, podobnie jak mówiono, że Bonaparte czarował kule i granaty. Oni wiedzieli, co znaczy zuchwalstwo, to też o jego zuchwalstwach nie powątpiewali. Ale w ich poczuciu, czemś niepojętem było to jego dziwne szczęście, więc je sobie tłómaczyli przesądnie, bo jako żeglarze skłonni byli do zabobonów.
I rzeczywiście byłby powinien w tych przeprawach nie raz, ale dwadzieścia razy popaść w niewolę lub zginąć! To bezczelne i niezmienne szczęście, to narażanie się po tylekroć, a zawsze z najpomyślniejszym skutkiem sprawiło, iż Des Touches zażywał szczególniejszego znaczenia wśród innych oficerów wojny partyzanckiej w Cotentinie. Wszyscy czuli, że gdyby zginął, nie miałby go kto zastąpić! Zresztą był on nietylko niezmordowanym i nieulęknionym kuryerem, co zna swą morską cieśninę, jak niektórzy przewodnicy pirenejscy znają swoje góry. Wszędzie: w zaroślach, w zasadzkach, w walce, czy przyszło dokazywać strzelbą, czy na noże ścierać się pierś o pierś, zawsze to był jeden z najgroźniejszych