Strona:PL Jules Barbey d’Aurévilly - Kawaler Des Touches.pdf/72

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Pewnego dnia na kiermaszu w Bricquelbec widziałam Kawalera, jak w budzie jarmarcznej stawił czoło sam jeden czterem tęgim chłopom, którzy śmieli robić mu zuchwale przycinki do partyzanckiej „ruchawki“. Ślicznemi rączkami potrzaskał ich jasionewe pałki, jak trzcinki! Innym razem widziałam, jak pod gardło chwycił go wachmistrz dragonów, zbudowany jak Herkules. On zaś ząbkami drobnymi i białemi jak dwa sznurki pereł, chwycił tego człowieka za duży palec, odgryzł za jednym zamachem i wypluł w twarz wachmistrzowi, a w tej samej chwili dał takiego susa, że rozbił zbiegowisko, które się dokoła nich zebrało i przepadł jak kamień w wodę; — przyznam się, że z tym dniem uroda straszliwego „gryzipalca“ przestała mi się wydawać papinkowatą!
I tego samego dnia poznałam go w zamku Touffedelys, gdzie, jak Waszmości mówiłam, Panie baronie, mieliśmy główną naszą kwaterę zaciszną i bezpieczną. Czyś Waszmość kiedy był w Touffedelys, Panie de Fierdrap?... Waszmości majątek leżał w innych stronach, a dziś z tego zburzonego zamku nie został kamień na kamieniu! Był to dwór dość obszerny, z zębatymi zrębami murów, szczątek dawnej budowy średniowiecznej. W pośrodku czterech jego baszt śmiało mogły szukać ochrony znaczne oddziały ludzi, zwłaszcza, że okolica była porośnięta wielkimi lasami: prawdziwe gniazdo partyzantów. Boć nawet i te lasy pomrokiem swych gąszczów i błędnymi ostępami