Strona:PL Jules Barbey d’Aurévilly - Kawaler Des Touches.pdf/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

maku, przywiezionym z Anglii. Wstrzemięźliwy, jak istny pustelnik, był on niemal wyłącznie „rybożerny“ i żywił się z własnego połowu. Bo, jak w pierwszej połowie życia był niestrudzonym myśliwcem, tak teraz w późnym wieku stał się niezmordowanym rybołowcą. Znały go wszystkie rzeki okoliczne w okręgu dziesięciu mil i widywały go nieustannie na swych brzegach z pękiem długich węd na ramieniu i z taką podłużną blaszanką w ręku, jak blaszanki mleczarek. Nosił on w niej pokryte warstwą darni glisty, które na przynętę wbijał potem na haczyk. Czasem także „chodził szlakiem muchy“ na ryby, na sposób szkocki, przy którym rybak w pełnym chodzie odprawuje połów. Nauczył się tego w Szkocyi, a wprawiał w zdumienie całe chłopstwo na Cotentinie, bo ten rodzaj rybołówstwa był im przedtem zgoła nieznany. Patrzyli nań z podziwem, jak biegał nad rzeką za biegiem, to znowu przeciw biegowi, naśladując lot muchy przynętą, która unosiła się zawsze na parę cali nad źwierciadłem wody. A robił to ręką tak wprawną, chodem tak pewnym, że zakrawało to istotnie na nadzwyczajną sztukę.
Tego wieczora, jak prawie co wieczór, o ile był w Valognes, wędrówką rybacką nie zapędziwszy się w okolicę, zaszedł do Ichmość Panien de Touffedelys. Przynosił zawsze z sobą herbatnicę i czajnik i robił herbatę, a one przypatrywały się, te dwie prostoduszne istoty, co nie bywszy na emigracyi, nie nabrały takich dziwnych nawyczek, jak to „zamiłowanie do suchych