Strona:PL Jules Barbey d’Aurévilly - Kawaler Des Touches.pdf/24

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i włosy twarde, jak u wilka, gdyby kto chciał o tem sądzić z jego peruki krótkiej, płowej, najeżonej w szczotkę. Twarz jego wybitna, rysowała się najdosadniej w profilu silnie zakreślonym, twarz prawdziwego Normanda chytra i harda. Za młodu ani ładny nie był, ani brzydki; jak mówią dość uciesznie w Normandyi, chcąc określić człowieka, który się od innych nie odróżnia ani zaletami ani ułomnościami przyrodzonemi: „Chodził na mszę, jak wszyscy.“ Był on doskonałym okazem tych dawnych szlagonów, których nic nie zdołało przerobić ni okrzesać. Wprawdzie Rewolucya tą rasą ludzi z granitu taczała z jednego krańca Europy na drugi, ale ich nie ogładziła i gdyby nie ona, siedzieliby ciągle jeszcze w matecznikach swojej prowincyi, i nawetby im na myśl nie przyszło zajrzeć choć raz do Wersalu, spróbować, jak się jedzie królewskim pojazdem, a potem wsiąść na bryczkę i wrać znowu do siebie. Myśliwiec, jak cała wiejska szlachta, i to zapalony myśliwiec, przepadał za każdem polowaniem i za wszelką zwierzyną bez względu na sierć jakąkolwiek, czy pierze. To też było trzeba aż takiego Sądnego Dnia, jak Rewolucya, aby Hylesa de Fierdrap wyrugować z lasów i bagien. Całą gębą szlachcic, na pierwszy odgłos haseł wojennych zaciągnął się na ochotnika do armii Kondeusza. A to przecie nie przelewki, ochotnik, co bez zmęczenia umie nosić w ciągu trzydziestumilowych marszów dubeltówkę, silny w bokach, a taki celny w strzale,