Strona:PL Jules Barbey d’Aurévilly - Kawaler Des Touches.pdf/212

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nimeśmy zeszli z pól uprawnych i dostali się na piaski. Kawaler przewodniczył nam, jak człowiek, co wie, dokąd idzie. Dzięki swemu doświadczeniu żeglarskiemu, co do minuty wiedział, kiedy jest odpływ morza, który go miał zanieść do Anglii. Lubośmy o tem nie mówili z sobą, jednak przypuszczaliśmy, że Kawaler ma chyba na tem odludnem wybrzeżu wiernego jakiego rybaka na swoje usługi. Dopieroż nas ogarnęło zdumienie, kiedyśmy, za jego przewodnictwem, wyszli na ostatnie odsypisko: wprost już stamtąd otwierał się widok na morze, roztaczające się w całej pełni, na morze błyszczące i ciche, rozlane w dal bezmierną, a zupełnie pustą. Ani żywej duszy, któraby tam czekała na Des Touches’a, ni łodzi leżącej na piaskach, którąby można zepchnąć na wodę, by go w drogę uniosła.“
— „Hej!“ — rzekł prawie radośnie — „dziś, dalibóg, jestem pewny, że niema szpiegów na brzegach. Od czasu, jak się dostałem do niewoli, mogli spać spokojnie, a na to nie było jeszcze dość czasu, by się już mogli dowiedzieć o mojem uwolnieniu. Będą się mieli z pyszna za swoje lenistwo. Są przekonani, żem dziś rano dał kark pod gilotynę, więc wczasują się, Ichmcście czatownicy!“
— „A to cielęta morskie!“ — przerwał Imci Pan de Fierdrap, który jako wielki rybołowca, oburzał się na wszelką straż nadmorską, jakiegobądż rodzaju. — „Oni zawsze tacy sami, bez względu na to, pod jakim rządem — te wojsko