Strona:PL Jules Barbey d’Aurévilly - Kawaler Des Touches.pdf/183

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

był podstęp, czy skutek bólu, jaki sprawiać musiała ta ręka żelazna, gniotąca na kształt obroży, dość, że żołnierz padł u stóp Justa. On zasię odszedł, ale zaledwie się oddalił, placówka wierna otrzymanemu rozkazowi podniosła strzelbę i dala ognia, by kordegardzie dać hasło do broni.
Just właśnie wtedy był na końcu ulicy Żałosnej.
— „O, głupstwo popełniłem“ — pomyślał sobie — „żem temu łotrowi darował życie, ale on mi za to zapłaci!“
I zawrócił nazad w ulicę, i pomimo mgły strzałem na jakie sześćdziesiąt kroków, powalił placówkę na miejscu w chwili, gdy nabijała broń. Zaczem pędem jął podążać za nami, chcąc nas dopędzić i ostrzedz przed niebezpieczeństwem.
Ale iskra padła już była na prochy! Słychać było warczenie bębnów, dolatujące z tej właśnie dzielnicy miasta, którąśmy dopiero co minęli. Przyspieszyliśmy kroku.
Za nami, na samym końcu ulicy, przez którą przechodziliśmy wtedy, ujrzeliśmy oddział ludzi, wyglądający na załogę z odwachu; i prawdopodobnie była to załoga odwachowa. Szli ostrożnie, bo nie wiedzieli ilu nas być może.
— „Kto idzie!“ — krzyknęli, podszedłszy ku nam. Lecz my wszyscy, krom tych, co nieśli Des Touches’a, odpowiedzieliśmy im ogniem karabinowym, co powinno im było chyba wyjaśnić dostatecznie, że mają do czynienia z Królewskimi Strzelcami!