Strona:PL Jules Barbey d’Aurévilly - Kawaler Des Touches.pdf/178

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Dozorca nie spał jeszcze. Daleko mu było do dzielnej Hocsonowej z Avranches, co serce miała zbolałe i nieustraszone; było to sobie poprostu czarnobrode bydlę, w czerwonej czapce rewolucyjnej, z zawodu szewc, łatający buty mieszczanom w chwilach wolnych od zgrzytania kluczami w zamkach więziennych. Jako, iż tego dnia przypadał dzień Dekady i że nazajutrz miał sporo obuwia odstawić swoim odbiorcom w mieście — przeto nie mógł się wcześniej położyć. Żona jego i córka, dziewczątko trzynastoletnie, spały na „górce“, wysoko pod samą powałą, dokąd się wchodziło po drabince. Wszystko to wypatrzyliśmy przez brudną szybę, przez którą wpadało z wewnątrz mętne, czerwone światło lampy, wiszącej na baku.
Nie wdawaliśmy się z dozorcą w żadne targi, nie wołaliśmy nań, ani do drzwi jego stukali; gnała nas ta konieczność działania, ten pęd, który wypycha kulkę z lufy, jak powiedział Jmci Pan Jakub, jedenastoma kolbami za jednym zamachem jeden potężny cios wymierzyliśmy we drzwi i wyrwali je z zawiasów. Jak piorun spadliśmy na tego człowieka. W mig powalony był o ziemię, podniesiony, postawiony na nogach; dwie żylaste pięści dzierżyły go za kark, i pod grozą noża skierowanego w samo serce, usłyszał, że ma wydać klucze i zaprowadzić nas do Des Touches’a. Wiesz dobrze Waszmość, Panie de Fierdrap, jak okropne, a często nie bezpodstawne, wieści chodziły o Partyzantach. Wyobraźnia ludzka