nów, błąkającą się po placu? Psy pana Mesnilhouseau dziś wieczorem zawodziły tak samo, jak zawsze, kiedy poczują duszę Gwardyana, lub kiedy młotek świętego Bernarda zapuka po trzykroć do drzwi której celi w klasztorze Panien Bernardynek, tu — obok“.
— „Naco to mówić księdzu, moja siostro“ — rzekła Urszula de Touffedelys, tonem pierworodnej, upominającej młodszą siostrę. — „Wiesz przecie, że ksiądz był w Anglii i w duchy nie wierzy!“.
— „A jednak, na zbawienie duszy, widziałem ducha“ — rzekł ksiądz tajemniczo. „Nieinaczej Waszmość Panno, nie inaczej siostro moja! Nie inaczej mój Fierdrap! Przypatrzcie mi się dobrze, otwórzcie oczy jak najszerzej, choćby was aż głowa z tego rozbolała! Rzeczywiście tak było, jak miałem zaszczyt wam powiedzieć: widziałem ducha. To było widzenie nagłe, przerażające, ale prawdziwe! Widziałem go, jak was tu wszystkich widzę, jak ten fotel widzę, albo tę lampę“...
I przytknął do podstawy lampy koniec laski, wyciętej z winnej macicy, poczem laskę w kącie postawił.
— „Ty żarty lubisz dyabelnie, więc miałbyś ochotę, żebym dla twojej przyjemności w to uwierzył?“ — rzekł baron de Frierdrap — gdy ksiądz powrócił przed kominek i stanął plecami do ognia zwrócony, a twarzą ku fotelowi, który doń przyjaźnie wyciągał poręcze.
Strona:PL Jules Barbey d’Aurévilly - Kawaler Des Touches.pdf/16
Ta strona została przepisana.