Strona:PL Jules Barbey d’Aurévilly - Kawaler Des Touches.pdf/159

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zdawał sobie sprawy, po jakim — wróciła z Joanną de Montevreux do sali zamkowej. Gdy weszła, na progu zaraz uczyniła nam wrażenie zjawiska. Nie była to już ta sama kobieta. Ubrana była cała w bieli... A ze sposobu samego, w jaki podeszła do stołu, gdzieśmy siedzieli, wszyscy poczuliśmy, a ja pierwej, niż inni — baronie — że stanie się coś nadzwyczajnego.
— „Mości Panowie” — rzekła głosem zmienionym, w którym brzmiało wzruszenie, ale zarazem i stanowczość — „odjedziecie niebawem. Kiedyż wrócicie i ilu was wróci?... To wie jeden tylko Bóg! Jeden z was, z waszej Dwunastki, nie wrócił z Avranches. Może braknąć jednego... i kilku braknąć was może za najbliższym powrotem. Otóż chciałam, póki tu jeszcze wszyscy jesteście, prosić was na świadków małżeństwa mego z Imci Panem Jakubem... Czy przyjmujecie?”.
Powiedziała to tak dobrze ta Amata! Mówiąc te proste słowa, tak była od stóp do głowy hrabianką Amatą-Izabellą de Spens, że nie mogłaby wyglądać bardziej na hrabiankę nawet pod magnackim stropem rodowej swej siedziby. To też wszyscy romantycznie nastrojeni, jak bohaterom przystało, wstali niemal bezwiednie od stołu i na cześć jej wznieśli okrzyk, lubo kilku z nich pobladło, bo — bo jak to Waszmości mówiłam już, Panie de Fierdrap — kochali się w niej wszyscy... Jedni, nadzieją się łudzili, drudzy beznadziejnie cierpieli — ale się w niej wszyscy ko-