Strona:PL Jules Barbey d’Aurévilly - Kawaler Des Touches.pdf/158

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

sną rękę — było to onego wieczora — i przysięgam Waszmości, że nie przyniósła wstydu swemu rodowi... Ten wieczór okupił całe jej życie. Bo życie jej całe było nieszczęściem, wdowieństwem, głuchotą, było strzępem całunu, który przesłania marzenia, było, jak życie fiołka, co na mogile rośnie. Ale tego wieczora, gdy postanowiła odprawić publiczne zrękowiny z Imci Pąnem Jakubem, — jako iż była z nim już po cichu zaręczona, — wówczas dała nam, za jednym razem — miarę tego, czem być mogłaby, gdyby nie to, że okoliczności nie dorosły do wielkości jej ducha — jak się to częstokroć w życiu zdarza.
To, czego chciała, odbyło się tak, jak chciała i dodało jeszcze więcej uniesienia dniowi temu i tak już pełnemu szlachetnych uniesień i męskiej wesołości. Amata nie zwierzyła się przed nikim z tego, że ma zamiar zlać na człowieka, który ją kochał, tyle szczęścia, by w niem roztopiły się wszelkie smutki, i że chce włożyć mu na skroń tę koronę, która świeci blaskiem serdecznej uciechy. Może usłyszała to, co tobie Urszulo, Imci Pan Jakub odpowiedział, a może i nie potrzebowała słyszeć, by wiedzieć, ile smutku było w tem sercu, jej tylko oddanem... Dość, że w chwilę później wstała od stołu, a najlepsza jej przyjaciółka Jejmość Panna de Montevreux, wyszła z nią razem. Nikt na to nie zwrócił uwagi; rozmawiano o jutrzejszej wyprawie i o tym wyjeździe oczekiwanym i upragnionym, który miał nastąpić za kilka godzin... Nagle, po jakimś czasie — nikt nie