Strona:PL Jules Barbey d’Aurévilly - Kawaler Des Touches.pdf/141

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

robili w niej wprawdzie biczami i pałkami szczerby i zwolna rozszerzali zamykające ich koło, ale przełamać tłuszczy nie mogli: podobnie cebrzyka nie zdoła rozsadzić, kto tylko nadweręża jego klepki. Tak tedy ani cofnąć się, ani rozprószyć nie mogli. I tego właśnie obawiał się Imci Pan Jakub. Przyczołgał się do bocznej furtki, wspiął się po rozrośniętych bluszczach, co pokrywały ścianę więzienia i przez małe zakratowane okienko puścił przyciszonym głosem hukanie puszczyka, chcąc tym sposobem dać znak Vinel-Aunisowi. Ten zaś, usłyszawszy go, po cichu odemknął bramę.
— „Gdzie Des Touches“? — spytał go Imci Pan Jakub.
Ale Vinel Royal-Aunis oblał go wnet zimną wodą, opowiedziawszy, jak dozorczyni zbiegła mu i śmiała zamknąć się na klucz razem z więźniem w turmie.
— „Des Touches, gdyby nie kajdany, strzaskałby ją na kolanie, jak trzcinę“ — dodał Royal-Aunis — „ale jest zakuty w łańcuchy, a przez drzwi z każni nic nie słychać. Hocsonowa zaś, Bóg widzi — zdolna zażgać go nożem“.
— „Jutro się o tem dowiemy41! — rzekł Imci Pan Jakub. — Umiał bowiem szybko powziąć postanowienie, jak na prawdziwego wojownika przystało. „Dziś wieczór myślmy tylko o ratowaniu tych, którzy się tam biją. Trzeba ich oswobodzić i zmusić ten tłum, aby się odwrócił, a na