Strona:PL Jules Barbey d’Aurévilly - Kawaler Des Touches.pdf/127

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zawsze gotów, na wszystko też miał jedno ulubione zdanie: „Na wojnie — jak na wojnie!“
Zadanie, które mu do spełnienia powierzono, nie bardzo musiało mu być do smaku, ale on prędko w sobie przeparł wstręt i wesoło brał się do dzieła.
Więc nie zważając na to, że owa dozorczyni więzienia w Avranches miała równie odrażającą powierzchowność jak i opinię, stanął przed nią odważnie z tą czupurnością — która we Francyi cechuje oficerów, a czasem i handlarzy zboża — i z nieopłaconem usposobieniem do żartów, które było wrodzone Rayal-Aunisowi. Przemógł w sobie wstręt zupełnie zresztą zrozumiały, jakim przejmować go musiała ta jędza, co na wargach mogła jeszcze mieć krew Imci Pana de Belzunce i zaczął od tego, że przyskoczywszy do niej... cmok! cmok! cmok! ucałował ją trzykrotnie w oba policzki, obyczajem normandzkim.
— „Hej ciotko! jak się macie!“ — mówił do niej, ona zaś zdamiona i osłupiała, nawet się nie broniła przed jego czułościami. — „Jakże mi się miewacie poczciwa, droga ciotko? Cóż to — nie poznajecie mnie...? Toć-em ja wasz krewniak Dynar z Carquebu; miałżem być na jarmarku w Avranches, a nie zajrzeć do was z dobrem słowem i z ucałowaniem?!“

Strzeliło mu na prędce do głowy nazwać się Dynarem, bo widział, że stoi przed nią dynarek[1], na którym ona szorowała wiechciem kociołek.

  1. Dynarek ~ trójnożek. Patrz Linde. (Przyp. tlóm.)