Strona:PL Joseph Conrad - Lord Jim 02.djvu/188

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Kassima, jak przed domem zaczepiał to tego, to owego z rozchodzącej się starszyzny i rozpowiadał głośno zadowolonym tonem, że mienie radży będzie zabezpieczone w czasie jego nieobecności.
„Około dziesiątej ludzie Jima weszli do ostrokołu, który górował nad ujściem zatoki. Jim zamierzał tam pozostać, póki Brown nie przejedzie. Rozpalono niewielkie ognisko na płaskim, porosłym trawą przylądku przed ścianą z bali, gdzie Tamb’ Itam ustawił małe, składane krzesełko dla swego pana. Jim przykazał Malajowi, aby sprobował się przespać. Tamb’ Itam przyniósł matę i położył się niedaleko, ale spać nie mógł, choć wiedział że musi się udać w drogę z ważną misją, nim noc upłynie. Jego pan chodził tam i na powrót ze spuszczoną głową i rękami splecionemi na plecach. Twarz jego była smutna. Gdy pan się zbliżał do Tamb’ Itama, ten udawał że śpi, nie chcąc, aby pan wiedział iż wierny sługa go obserwuje. Wreszcie pan zatrzymał się przy nim, popatrzył na niego i rzekł pocichu: „Już czas“.
„Tamb’ Itam wstał natychmiast i zaczął się zbierać. Miał wyruszyć ze zleceniem wdół rzeki, wyprzedzając łódź Browna o godzinę lub więcej, aby zawiadomić urzędowo Daina Warisa, iż pozwolono ostatecznie białym przejechać swobodnie i że ich zaczepiać nie trzeba. Jim nie chciał nikomu innemu powierzyć tego zlecenia. Przed wyruszeniem Tamb’ Itam poprosił o dowód raczej ze względów formalnych, gdyż dzięki swemu stanowisku przy Jimie był ogólnie znany.
„ — Zlecenie jest ważne, o tuanie, przecież mam zanieść twe własne słowa. — Pan włożył rękę naprzód do jednej kieszeni, potem do drugiej i wreszcie zdjął ze wskazującego palca srebrny pierścień Steina,