W karjerze najmniej literackiego z pisarzy — w tym sensie że literackie ambicje nie zaprzątały nigdy jego wyobraźni — pojawienie się pierwszej książki jest zdarzeniem zupełnie niezrozumiałem. W mym własnym wypadku nie umiem tego powiązać z żadną umysłową czy psychologiczną przyczyną, którąby można wskazać i rozpatrzyć. Ponieważ największym z moich talentów jest zdolność do absolutnego lenistwa, nie mogę nawet twierdzić że nuda pobudziła mię do chwycenia za pióro. W każdym razie pióro miałem pod ręką, i nic w tem dziwnego. Każdy posiada pióro (zimną stal naszych czasów) w oświeconym wieku marek i kart pocztowych. Przecież właśnie w owej epoce zapomocą pióra i pocztówek p. Gladstone rozsławił jedną czy dwie powieści. Więc ja też miałem pióro wałęsające się gdzieś po kątach — rzadko używane i niechętnie brane do ręki pióro marynarza przebywającego na lądzie. Była to obsadka ze stalówką szorstką od zaschłego atramentu po listach, które się rzuca, ledwie zacząwszy je pisać, a potem zwleka się z odpowiedzią w sposób niedopuszczalny, które się rozpoczyna z niezmierną niechęcią i odkłada nagle do jutra albo i przyszłego tygodnia! Zaniedbane, lekceważone pióro, ciśnięte przy najlżejszej okazji a potem, pod naciskiem twardej konieczności, poszukiwane niedbale, bez zapału, wśród
Strona:PL Joseph Conrad-Ze Wspomnień.djvu/125
Wygląd