Strona:PL Jerzy Żuławski - Poezje tom IV.djvu/254

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I znów
pośród szumiących na ruinach drzew,
gdzie powalona wiekami kolumna
biel marmurową na ziołach rozkłada,
gdzie bluszcz się wije po głazach
z zatartym napisem:
jako ten miraż,
łudzący wieścią o wonnych oazach
w bezwodnej puszczy,
tyś mi się blada
ukazywała, złotym strzelając irysem
w ciemnych krużgankach cezarów
albo westalek spustoszałym ebramie
i chciałem, byś dumna
szła po zwaliskach
i nad pomarłą sławą wznosząc ramię
śmiała się,
że wszystko w gruz już upadło,
że jasne boginie
z pokaleczonem marmurowem ciałem
w mrocznych zamknięte komnatach
tęsknią za słońcem i za drzew zielenią,
a ty trwasz żywa, zwycięska
i najpiękniejsza —
i choć wszystko minie,
miasta upadną i ludy się zmienią,