Strona:PL Jerzy Żuławski - Poezje tom IV.djvu/253

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

by ciebie widzieć,
do snu podobną, ukochaną, złotą...
i moją! — —

I na lagunach,
gdy się leniwa gondola kolebie
i w żarach słońca szmaragd morza blednie,
wśród złotych pałaców
najpiękniejszego szukałem bezwiednie,
i w nim szukałem miejsca
dla ciebie!

W perłami szytym zawoju,
w sukni z złotego brokatu,
w złocistych trzewicach,
w jakimś bajecznym i książęcym stroju,
w kapłańskich jakichś szatach,
sztywnych od drogich kamieni,
ja cię widziałem, podobną do kwiatu,
gdzieś w tajemniczych, tęczowych kaplicach,
pod rzezanemi łukami podcieni —
i deptającą nogami po kwiatach,
i deptającą po krwawym marmurze,
po którym — nie wiem — rozsypano róże?
czy też ze świeżo uciętych głów
pociekła krew? —