Ta strona została uwierzytelniona.
Biedne koźlęta... W krwią zroszoną zieleń
skryte tak drżały... Co to? pod mą rzęsą
coś wilgotnego?! — Przeszyta oszczepem
łania na dzieci pojrzała ze łzami;
padła, widziałem, krwią już wrzosy plami,
już martwa — patrzy jeszcze okiem ślepem
na dzieci...
Co to? patrzcie! dziki człowiek,
postrach świata, skłonił głowę,
na pierś skłonił — a perłowe
łzy mu płyną dwie z pod powiek.
Dziw! dziw!
Dziw! — u ludzi!
O, ciesz się ziemio! już się Psyche budzi!
Znowu ptaszęce chóry się ozwały —
i bór, co w nocy ryki tylko słyszy,