Strona:PL Jerzy Żuławski - Poezje T2.djvu/123

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zionie walk echem i jękami dyszy,
teraz dźwięczący, rozśpiewany cały.
Mgła sunie dołem przez mchy i paprocie,
lecz drzew już szczyty lśnią w porannem złocie
i od świeżego listki drżą powiewu —
tak pełne ptasząt, radości i śpiewu!
Czyż to te same czarne, głuche knieje,
kędym ja w nocy śmierć i postrach szerzył,
dusił niedźwiedzie,z turami się mierzył?
Ja! władca puszczy? — Co się ze mną dzieje!


CHÓR NAPOWIETRZNY

Ponad ziemią słońce wschodzi;
drugie — w piersiach twych się rodzi!


CZŁOWIEK

Świat mi się dzisiaj tak innym wydaje,
jakbym raz pierwszy widział niebios stropy,
morza i góry i szumiące gaje
i kwiatów rosą operlone snopy;
i wszystko, dokąd tylko wzrok mój dotrze,
zda się jaśniejsze i świeższe i młodsze — —
a tam — w mej piersi coś stuka, pierś targa,
coś się w niej rodzi i coś kona razem;
skronie mi płoną — a rozwarta warga
niezasłyszanym jakimś drży wyrazem...