Przejdź do zawartości

Strona:PL Jerzy Żuławski - Kuszenie szatana.djvu/059

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

lona, o rysach wyrazistych i ostrych, zastygłą się stała i wyglądała, jak martwa. Od ogorzałości lic odbijało tylko wysokie białe czoło, po którem teraz złote słońce igrało.
Siedział tak długo, milczący, cichy, bez westchnienia, bez ruchu...
Słońce już chyliło się powoli ku zachodowi, już zeszło mu z lica i drżało na białych dłoniach, złożonych na kolanach, zsuwało się z nich na podłogę i pełzało złote ku sztalugom, pod stopy Chrystusa na krzyżu.
Było bardzo cicho.
Wtem dało się słyszeć pukanie i niemal równocześnie drzwi celi otworzyły się z łoskotem.
Zakonnik drgnął, uniósł się nieco i skierował oczy ku drzwiom. Na progu stał braciszek nizki, szpakowaty, o rumianych policzkach i śmiejącem się oku.
Pax tecum, carissime frater! — ozwał się przybyły.
Pax...
Ojciec Przełożony przysyła mnie do was, bracie Brunonie. Przyszedł list dla was, gdzieś ze świata...
Brat Bruno poruszył się żywo, w tej chwili