Strona:PL Jedliński - Synowie i przyjaciel wygnańca.pdf/13

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została skorygowana.

    Otóż, kto nie jest skąpy, fałszywy,
    Kto nie obłudny, ma przyjaciela:
    Jest rzeczywiście wówczas szczęśliwy,
    Gdy mu się całém sercem udziela;
    Gdy przed nim swoje skarby odkrywa,
    Aby w nich czerpał, gdy go przyzywa.

    Kto tym sposobem synów niekocha
    Jakiż to ojciec? Jakby macocha!

    O! więcéj powiem, Mieczysiu miły!
    Ze w smutném Polski dziś położeniu,
    Gdyby wasz ojciec niemiał dość siły;
    Próżniactwu uległ — albo znużeniu —
    I wciąż po polsku niemówił z wami:
    Nie znałbym nad to, większéj goryczy,
    Bo bym mógł wnosić: że was niemcami
    Już sam być sądzi — że wam źle życzy,
    Gdy od przyjaciół swoich odmiennie,
    Was, obcą sobie mową codziennie
    Z obojętnością taką traktuje.
    Bo dla was szczęścia ja nie pojmuję
    Bez czci, wierności, dla swéj Ojczyzny:
    Dla któréj przecie — wiész że i blizny
    Ponosić — nawet umrzeć rozkoszą,
    Jak Krasickiego wiérsze ci głoszą.

    Szczęście bez cnoty, to zwierząt życie!
    Ja dla was pragnę: życia wyższego,
    Co czérpie urok, w sumieniu skrycie,
    Gdy obowiązku dopełnisz swego!
    Chcesz kochać Polskę? Poznaj ją szczérze