Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 02.djvu/095

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i przyszedłszy nieco do siebie jęłam czytać dalej, ale właśnie wpadłam na drugą pieśń, tę samą gdzie wieszcz opisuje miłostki synów Elohima z córkami ludzi. Niepodobna dziś wyobrazić sobie sposobu jakim kochano w pierwszych wiekach świata. Opisy te, których sama nie rozumiałam, często mnie zastanawiały. Wtedy oczy moje mimowolnie zwracały się ku zwierciadłu i zdawało mi się że widziałam jak Taminowie z coraz większą roskoszą słuchali mego głosu. Wyciągali do mnie ramiona, zbliżali się do mego krzesła, roztaczali świetne skrzydła i trzepotali niemi nademną. Gdy tak spostrzegałam w nich coraz gwałtowniejsze poruszenia, zakryłam dłonią oczy i w tej chwili uczułam na niej pocałunek równie jak na drugiej którą trzymałam na księdze. Wtedy nagle usłyszałam jak zwierciadło pękało w tysiąc drobnych kawałków. Zrozumiałam że słońce wyszło ze znaku bliźniąt, które tym sposobem zasyłały mi pożegnanie.
Nazajutrz, w innem zwierciedle ujrzałam jak gdyby dwa cienie albo raczej dwa lekkie zarysy postaci boskich moich kochanków. W dzień potem wszystko znikło. Natenczas dla uprzyjemnienia tęsknoty nieobecności,