Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 02.djvu/083

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

usta umila roskoszny uśmiech, ciało zaś zadziwia doskonałością kształtów. Pewnego dnia, wracając z obserwatoryum gdy długo napróżno wołałam na nią aby przyszła mnie rozebrać, weszłam do jej pokoju i ujrzałam ją przez pół wychyloną za okno, dającą znaki komuś na drugiej stronie doliny i ślącą namiętne pocałunki które zdawała się ścigać całą duszą.
Dotąd, niemiałam żadnego pojęcia o miłości; wyrażenie tego uczucia po raz pierwszy uderzyło mój wzrok. Tak byłam przejęta podziwieniem, że stanęłam niewzruszona jak posąg. Zulejka odwróciła się: żywy rumieniec przebił orzechową barwę jej płci i rozlał się po całem jej ciele. Ja także zarumieniłam się i nagle zbladłam. Czułam że odchodzę od zmysłów. Zulejka podbiegła, pochwyciła mnie w swoje objęcia a serce jej bijące wraz z mojem, przelało we mnie zapał jaki krążył po jej żyłach.
Mulatka rozebrała mnie czemprędzej i gdy położyła mnie w łóżko, zdawała się oddalać z większą roskoszą niż kiedykolwiek. Wkrótce usłyszałam kroki męzczyzny wchodzącego do jej pokoju. Równie szybkiem jak mimowolnem poruszeniem, zerwałam się z łóżka, pobiegłam do drzwi i przyłożyłam oko do