Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 02.djvu/084

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dziurki od klucza. Ujrzałam młodego mulata Tantzaï wnoszącego koszyk napełniony polnemi kwiatami. Zulejka pobiegła naprzeciw niego, wzięła pełne dłonie kwiatów i przycisnęła je do łona. Tantzaï zbliżył się aby oddychać ich zapachem który mięszał się z westchnieniami jego kochanki. Zulejka zadrżała, dreszcz i mnie wskróś przejął, powiodła po nim błędnemi oczyma, i padła w jego objęcia. Oblałam łzami moją pościel, łkania dech mi zatrzymywały i w rozmarzeniu boleści zawołałam: «Ach moja sto dwudziesta prababko której imię noszę, łagodna i czuła małżonko Izaaka, jeżeli z łona twego teścia z łona Abrahama widzisz stan w jakim się znajduję, ubłagaj cień Mamona i powiedz mu, że jego córka niegodną jest zaszczytów które dla niej przeznacza!»
Wołania te zbudziły mego brata; wszedł do mnie i myśląc że byłam chorą, dał mi uspokojające lekarstwo. Wrócił jeszcze w południu i znalazłszy że puls bił mi gwałtownie, ofiarował się dalej za mnie prowadzić moje prace kabalistyczne. Z wdzięcznością przyjęłam tę ofiarę gdyż sama do niczego nie byłam zdolną. Ku wieczorowi zasnęłam i miałam sny cale odmienne od tych jakie dotąd