Strona:PL Jan Kasprowicz - Księga ubogich.djvu/083

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

XXV

Wierzbo, ty wierzbo stara,
Od tylu znam cię lat!
Cóż z ciebie zostało? Nic! mara
— Sen mara, tak mówią, Bóg wiara —,
Co mi przesłania świat.

Zeszłego jeszcze roku —
Gdzież mi z tym bolem iść?! —
Starczyło, widocznie, ci soku,
Że mogłaś w promieni potoku
Kąpać swój siwy liść.

Starania są niemałe —
Chciał ci dopomódz człek:
Na życia nowego pochwałę
Gałęzie obciął spróchniałe,
Zwiódł niezawodny lek...

Siekiery gdzie, topory?!...
Tak musi los się pleść!
Zła gawiedź wyłazi z swej nory,
Z ostatniej obłupią cię kory.
Hańbi twą dawną cześć...