Strona:PL Jan Kasprowicz - Księga ubogich.djvu/084

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Szczęśliwsze twe sąsiadki...
Mimo stoczonych pni,
Choć zda się, że już ich ostatki,
W wiosennych swych pędów przegładkiej
Koronie każda lśni.

Gdzie latorośle twoje?
Gdzie świeżych pędów wian?
Gdzie liści srebrzystych są roje?
Aż sam ja się pytań tych boję,
Na łaskę losu zdan.

O wierzbo, wierzbo miła,
Sąsiadko moich snów!
Sny wszystkie pochłania mogiła,
Nie będziesz o wiośnie już śniła —
Upadniesz w grób swój, rów!...

Przywołać tu rębaczy!
Nie! kopnąć nogą dość!...
Nie może snać ginąć inaczej,
Co świat już li próchnem swem raczy,
Co już nie zdoła rość.

A jednak żal mi ciebie —
Każdyby żal ten czuł:
W słonecznej wyrosłaś kolebie,
Dziś los twój tak marnie cię grzebie:
W przydrożny padasz muł...