Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.6.djvu/371

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Dawno już Herod wyrzekł się rozkoszy
twoich zazdrosnych źrenic...


HERODYADA.

Nie wypłoszy
cześć, którąś winna matce, tego zwierza
z legowisk duszy twojej?


SALOME.

Kto wyszczerza
kły tygrysicy?... Ni ty matką moją
ni ja twą córką. Między nami stoją
zbrodnie, dające prorokowi władzę
ściągania gniewu bożego...


HERODYADA.

Nie zdradzę
snać tajemnicy, jeśli dodam jedno:
i pogardzenia tobą — — —


SALOME.

Mierzysz w sedno
i strzał twój celny... Ale ja ci powiem — — —


HERODYADA.

Chcesz roztopionym zlewać mnie ołowiem?
Łamać golenie i wykręcać łokcie?


SALOME.

Tak! chcę ci drzazgi wbijać za paznogcie,
podpiekać stopy i szarpać na ćwierci
twe grzeszne łono: tyś winna mej śmierci!
Twoim występkom zawdzięczam, że wstręty
niehamowane okazał ten święty
mej żądzy życia...