Przejdź do zawartości

Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.2.djvu/291

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
WOJTEK szybko żegnając Mefista.
A, w imię
Ojca i Syna i Ducha Świętego!
Idź precz, Szatanie! Bóg jest moją tarczą!...
Mefisto z Doktorem zapadają się, w tej samej chwili zjawia się Wojewoda, wlokący dziedziczkę za rękę, syn jego i kilku ze służby.


WOJEWODA do dziedziczki, wskazując na Wojtka.
Więc to twój pazik, nędznico! Niech służba
widzi tu cała, jakich ma kochanków
jaśnie wielmożna pani...


SYN dobywając szpady ruchem markiza z komedyi francuskiej.
Ja tą szpadą
pomszczę twą hańbę, ojcze...


WOJEWODA.
Schowaj szpadę!
To cham! parobek! Do służby. Brać go! wprzód wychłostać,
potem przywiązać do konia...
Służba zabiera się do Wojtka.


WOJTEK.
Ja czartu-m
wyrwał się z ręki, a cóż wojewoda!
Wyrywa smreczek.
Święta paproci, co kwitniesz tej nocy,
Dodaj mi siły! a! dodaj mi siły,
jak przed potęgą magiczną służba się cofa przerażona
a ja krwią swoją okupię mój grzech!...
Znika.


WOJEWODA również cofając się.
Gonić! pachołki! nędzni, podli tchórze!