Przejdź do zawartości

Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.2.djvu/290

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
MEFISTO.
Czemu?


WOJTEK.
Ano, bo pisać nie umiem. A, wiecie,
jakbym położył według obyczaju
święty znak krzyża na tym cyrografie,
wszyscyby dyabli uciekli w te tropy!


DOKTOR, który z wielkiem zaciekawieniem i niepokojem śledził dyalog Mefista z Wojtkiem.
Widzisz, Mefisto, mądrzejszy odemnie,
a i od — ciebie...


MEFISTO do Doktora.
Sprawa nieskończona.
Do Wojtka.
Z dyabłami trudniej, zwłaszcza, jeśli człowiek
ma grzech śmiertelny na duszy... Ty, bratku,
masz grzech śmiertelny... z dziedziczką,
myśmy widzieli to dzisiaj... przy stawie,
przy tem jeziorze.


WOJTEK.
Chrystus Pan odkupił
krwią wszystkie grzechy, więc i ja też myślę
krwi swej utoczyć i zmazać na wojnie
ten grzech śmiertelny... Za wiarę, tak mówią,
i za ojczyznę, tak mówią! To będzie
moja pokuta...


MEFISTO.
Zanim ją wypełnisz,
jesteś w mych rękach na wieki!
Chce go porywać.