Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.2.djvu/140

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
ŁĘTOWSKI za odchodzącemi.
Przy chudobie
czyście tam dobrze chodziły?


HANUSIA odwracając się we drzwiach.
Ja sama
dałam im siana i wody naniesłam.
Znika.


ŁĘTOWSKI do Czepca.
Czepiec! masz listy, toż ci jest wiadomo,
co masz uczynić... Obejdź wszystkich gazdów:
do Kościeliska bież i ku Szaflarom
i potem dalej... Teraz nie jest pora
myśleć o Hance... Zresztą sameś słyszał,
kto u niej sokół, a kto kiep...


JEDEN Z GAZDÓW.
Hahaha!
Harnie to radzą! Owsianem powrósłem
chciałby za rogi przytrzymać jałówkę,
a tu postronek za słaby.


CZEPIEC pogardliwie.
Bądź cicho,
zwiędły szafranie!...
Do Łętowskiego.
Tak, dla was, Łętowski,
widzę, że jestem jak zgniłe powrósło.
Precz je rzucacie, snopka nie związawszy.
Snop się rozleci.


ŁĘTOWSKI.
Kiep ten, co po pazdur
na dach się drapie, kiej się w izbie pali
cały dobytek! — Weźże moją laskę,