Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.2.djvu/117

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.


ŁĘTOWSKA.
Sama udoję, a ty skończ to szycie —
ino mi nie bądź z Czepcem jako burek
z misiem — ten zawsze mocniejszy.

Wychodzi.

HANUSIA.
Ej! złotem
jabym kazała wybić szubienicę,
kabyś ty wisiał — uważaj: z uciechy!
Głupi pułkownik!


CZEPIEC.
Mądry, bo przykazał
w Czarnym Dunajcu siedzieć mi przy tobie,
póki na wojnę listu mi nie przyśle.
Przysiągłek czekać — ot i czekam... Hanka!
Hanka!


HANUSIA nachylona nad szyciem.
A słyszę.


CZEPIEC.
Ciężkie moje życie!


HANUSIA odwracając się ku niemu.
Pułkownikowi podziękuj serdecznie,
że ci ten ciężar zostawił — z przyjaźni.


CZEPIEC prawie błagalnie.
Nie drwij-że!


HANUSIA na pół żartobliwie, na pół seryo.
Nie drwię! Mówię tak, jak myślę:
Wiesz — ciężki kamień skocznie polatuje
w przepaść z turniczki... Bież hań! w Kościeliską,