Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.2.djvu/118

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
wleź na Kończystą i hip! a zobaczysz,
jak ci to ulży.


CZEPIEC gniewnie.
Słuchaj!


HANUSIA.
Ano słyszę...


CZEPIEC urągliwie.
Szumnie ci zagrał Janosz na gajdoskach —
potańcowałaś, aż ci dech zaparło.
Dziś nie utańczysz.


HANUSIA stanąwszy przed Czepcem — w kilku taktach góralskiego tańca, na pół wyzywająco:
Ej-że! patrz! drobniuśko,
w bok się ująwszy... Drepcą, drepcą nóżki,
a przebierają, aż ci cno się robi,
aż ci się oczka palą, jak u wilka.

Podśpiewując.

Ej-że! gajdy, gajdoski!
już ja w sercu bez troski:
słodkie nocki, słodkie dnie,
kiej Janosik zagra mnie!
Poszedł luby junak mój
na wojenkę, czy na zbój,
tak się strzepnon, kiejby ptak,
i pofrunon w horny ślak! o haj!...

A widzisz, Czepiec, jeszcze utańcujem!
Tak się na wietrze limba nie kołysze,
jak ja w tym tańcu...


CZEPIEC roznamiętniony, wstaje nagle z ławy i rzucając się ku Hanusi, chce ją objąć wpół.
Tyś moja!