Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.2.djvu/113

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
w doliny pędzić szkapska z obońkami,
żydom zanosić ser, szachraić z nimi
cztery godziny o jednego dutka,
nie odmierzować czerwone dukaty
w koszyckich kasach... Chybaj!


CZEPIEC gniewnie.
A idź sama!
Na szałasisku życia nie pędziłek,
nikt mnie nie uczył brać się do puciery —
jeszczebym dzieżkę ozbił o twą głowę...


HANUSIA drwiąco.
Na szałasisku życia nie pędziłeś,
inoś siadował w grybowskiej dzwonnicy,
panom i łyczkom dzwoniłeś na chrzciny
i na wesela... Masz przyzwyczajenie,
widzisz, do sznura...


CZEPIEC.
Mówią, w samą porę
będzie i tobie potrzebny sznureczek —
mocny sznureczek! Trza się przepasować,
bo cię rozsadzi... Hospody, pomyłuj!
Na chrzciny tobie nie długo zadzwonią
a na wesele to jeszcze poczekasz.


HANUSIA.
Cicho!... Umilknij!...


ŁĘTOWSKA podczas tej sceny zajęta sprzątaniem, nie wiele zważała na rozmawiających, teraz, posłyszawszy ostatnie wyrazy Czepca:
Czepiec! coś powiedział
o jakimś sznurze? o chrzcinach?


CZEPIEC.Nic.