Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.2.djvu/112

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
HANUSIA.
Gąsienicowa użyczyła sobie
naszej putniczki.

Do Czepca.

Możebyś haw, Czepiec,
nie wysiadował!... Hipnij po ten statek!

Do matki z spokojem i pewnością.

Prawdę gadają... ten godny Janosik
na szubienicy znalazł śmierć niegodną
przez to, że, widzą, krew niewinną przelał...
A skazowała mu jedna babinka:
»Do tela będziesz chodził po tym świecie,
pokiel niewinnej krwie nie puścisz...«

Do Czepca.

Widzą:
harnasia własna zdradziła frajerka
i za korale wydała Luptakom —
lecz mój Janosik, widzą, nie przeleje
niewinnej kropli i ja go nie zdradzę!...
Ja go nie wydam!... przezemnie nie zginie!...


CZEPIEC.
Jeszcze nie było takiego zbójnika,
coby na ręku nie miał krwawej plamy,
jeszcze nie było takiej frajereczki,
coby swojego chłopca nie wieszała...


HANUSIA.
Mówię ci, Czepiec, idź po putnię!... Chybaj!
W kąt się wtuliłeś, bo cię jasność gryzie...
Złyś, tak i kraczesz, niby hawrań czarny.
Może żałujesz, żeś na zbój nie poszedł —
o tam! za Tatry!... Piękny z ciebie zbójnik!
Niewinne baby i dzieci katować,
a starościńskim dał się wziąść jak baran...
Kozy ci doić i żentycę kwasić,