Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.1.djvu/430

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
324
JAN KASPROWICZ

Którą rozpalił cud waszego głosu,
Czarują tłumy, zbite nakształt stosu,
Tęgością mięśni i zręcznymi członki.
I tłum, z szczęsnego zadowolon losu,
Co daje zdrową rozkosz bez osłonki,
W dłoń klaszcze, chwieje czoła, jak oliwne płonki.

XXXIV.
Ileż barw tutaj! ileż we was życia!
Tam Zews grom rzuca; tu się Helios toczy
Na złotym wozie; z leśnego ukrycia,
Jakaś dryada wychyla tu oczy,
Tu się chór najad kąpie w wód przezroczy,
Tam z oczekiwań pobladła Selene;
Tu się Demeter skarży, tam ochoczy
Graniem swem leśną Pan wypełnia scenę;
Tam! patrzcie — ona wstaje, Anadyomene!...

XXXV.
O zbliż się do mnie, w całym swym uroku
Zbliż się, o boska! ty, co z głębin morza
Wstajesz i w światła porannym potoku
Kąpiesz swe ciało i płoniesz, jak zorza.
O nieśmiertelna rozkoszą! o hoża
Swą dziewiczością wieczystą — rumieńcem,
Który nie gaśnie, choć się dotkniesz łoża:
O zbliż się! zbliż się i swych ramion wieńcem
Przyciśnij mnie do piersi — jam dziś twoim jeńcem!...

XXXVI.
Co? to jest cynizm? orgia?... Wojtek Skiba
Nie weźmie ze mnie przykładu... po temu
Lat jeszcze niema, choć świeży, jak ryba,
A wy, panowie, co mi tak ku złemu
Macie mój system, i wy bez systemu
Wszak nie jesteście, jak dwa a dwa cztery: