Strona:PL James Fenimore Cooper - Krzysztof Kolumb (cut).djvu/160

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w świetnych przedstawiała mi się barwach. Przybycie dopiéro posłańca admirała rozwiało te ułudne nadzieje i wykryło smutną rzeczywistość. Dowiedziałam się wtedy, że hołdujesz wdziękom Ozemy, żeś życie naraził dla jéj ocalenia.
— Na ś. Łukasza! czyżby ten nędznik Sancho śmiał podać w wątpliwość uczucia moje dla ciebie?
— Nie potępiaj go, Luis, bo powiedział prawdę. Tym sposobem, dzięki najwyższemu, przygotowaną byłam na wszystko, a ujrzawszy Ozemę usprawiedliwiam nawet poniekąd twą niestałość. Mogłeś oprzéć się jéj piękności; lecz poświęcenie bez granic, niewinna prostota i skromność Indyanki mimo woli cię usidłały.
— Mercedes!
— Powiadam ci, Luis, że niémam do ciebie żalu. Gdyby mnie cios podobny spotkał po zostaniu twą żoną, byłabym może zgnębiona, nieszczęśliwa: dziś klasztor przedemną otwarty. Nie przerywaj mi, proszę, dodała Mercedes z łagodnym uśmiéchem. Nie umiałeś panować nad sobą; powab nowości, dziecięca zalotność Ozemy podbiła twoje serce. Przyjmuję z pokorą to zesłanie Opatrzności, w przekonaniu że tak jest najlepiéj, że wyrok Boga, zamiast krótkich rozkoszy ziemskich, wieczne przeznaczył mi zbawienie. Co mówię! nie będę nawet obraną z przyjemności doczesnych, bo znajdę takowe w modlitwie za ciebie i Ozemę.
— Wszystko to jest tak dziwne, Mercedes, a razem tak przykre i niesłuszne, że nie wiem rzeczywiście co myśléć.
— Wszakżeż cię nie obwiniam! Przymioty zewnętrzne Ozemy dostatecznie twą słabość usprawiedliwiają; bo mężczyzni w swych uczuciach idą więcéj zwykle za skłonnością zmysłową, niż za sercem. Haitianka (mówiąc to Mercedes żywo się zapłoniła) mogła cię wabić niewinną zalotnością, któréj użycie wzbronioném jest chrześciance. Ozema cierpi w téj chwili, mówią nawet że chora niebezpiecznie; ale od ciebie zależy przywrócić jéj życie. Jedno twe słowo, Luis, uszczęśliwi tę młodą istotę: powiédz że ją zaślubisz skoro przyjmie chrzest święty, a wkrótce rumieniec zdrowia zakwitnie na powabném jéj licu.
— Mówisz mi to, Mercedes, tak spokojnie i stanowczo, jak gdybyś własne wyrażała życzenie!
— Postanowienie moje jest stałe; idź za popędem serca, a na mnie nie zważaj zupełnie.
Luis z zadziwieniem spojrzał na dziewicę, któréj oczy, wbrew słowom, najtkliwsze wyrażały przywiązanie; potém powstał z siedzenia i zaczął szybko przechadzać się po izbie, jak gdyby ruchem ciała stłumić chciał boleść duszy. Ochłonąwszy nieco, powrócił na miejsce, i biorąc rękę Mercedes, tak do niéj przemówił:
— Zbyteczne rozmyślanie nad przedmiotem nader prostym zbłąkało twoje zdanie, Mercedes. Ozema nigdy nie posiadała mego serca; czułem dla niéj ulotną tylko przychylność. Gdybym ciebie nawet nie znał, nie mogłaby ona zapewnić mego szczęścia; lecz wobec czystéj miłości jaką pałam ku tobie, związek z nią byłby dla mnie wyrokiem potępienia.
Na te słowa kochanka promień radości rozświécił rysy Mercedes; ale chwilowe to wrażenie wkrótce przeminęło.
— Godziż się tak postąpić z Ozemą? rzekła głosem wyrzutu. Czyż owa przychylność ulotna nie dawała jéj otuchy? a tém samém czy honor nie nakazuje ci spełnienia wzbudzonych nadziei.
— Najdroższa moja! gdybyś wiedziała jak często pamięć o tobie wspiérała mnie w położeniu, gdzie łatwo było zapomniéć o głosie obowiązku, wtedy umiałabyś ocenić różnicę między prawdziwą miłością, a tém uczuciem ulotném, o którém z taką wspominasz goryczą.
— Luis, nie powinnam cię słuchać! Słodkie to dla mnie wyrazy; lecz niepodobna gubić dziewicy, co z narażeniem własnego bezpieczeństwa broniła twego życia.