Strona:PL J Bartoszewicz Historja literatury polskiej.djvu/533

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

autorem nie bez talentu i zbogacił literaturę naszą dramatyczną. W czasach albowiem porozbiorowych, przenosząc się ciągle z miejsca jednego na drugie, odwiedzał wszystkie większe miasta polskie: Wilno, Lwów, Kraków, Poznań. Przed nastaniem księstwa warszawskiego wszędzie budził entuzjazm, wstępował nawet do miasteczek i rozwoził tak po świecie słowo polskie. Z tego to powodu Witwicki nazywał go poetą nad poetami, poetą żywym, nie słowa ale czynu. Bogusławski trafił nawet na źródło czystonarodowéj poezji. Jego sztuka „Cud mniemany czyli krakowiacy i górale“, po raz pierwszy wniknęła głębiéj w lud polski, ukazała jego zalety i pozwalała wyższemu społeczeństwu rozmiłować się w prostocie i w serdeczności ludu. W prawdzie Bogusławski kopiąc pod ziemią, trafił niechcący na ten zdrój prawdziwéj poezji, ale to właśnie dowodzi, że nie pisał na zimno, jako to robią inni, i dowodzi, że poezja w nim samym żyła. Następcą Bogusławskiego w zawodzie dramatycznym był Jan Nepomucen Kamiński, więc dorobił dalsze części „krakowiaków i górali“. Tak zyskaliśmy pierwszy narodowy, śliczny nasz dramat. Bogusławski wiele sztuk obcych dla teatru narodowego przetłómaczył, wiele napisał oryginalnych (np. Henryk VI na łowach). Szukał głównie effektu scenicznego, nie zaś wielkich arcydzieł sztuki, bo chodziło mu o chleb doczesny, a nie miał wielkiego ukształcenia. Na Szekspirze nie poznał się i stąd przerabiał niefortunnie „Hamleta“. Bądź co bądź, wielkie ma też Bogusławski zasługi i za spisywanie nawet dziejów teatru, losom którego do ostatnich prawie chwil przewodniczył w Warszawie i za spisywanie żywotów celniejszych artystów. Dzieł jego wyszło kilkanaście tomów w Warszawie w 1822—23 r. Otaczał go szacunek powszechny za życia, lubo i silny przesąd kazał patrzeć na niego z pewnéj wysokości spółczesnym znakomitościom wyższego tonu, jako na aktora. Bogusławski umarł dnia 23 lipca 1829 roku w Warszawie. Córkę miał za Ludwikiem Osińskim.
188. Trajedje francuskie. Wiek stanisławowski arcy-francuski, nie zdobył się na trajedje w duchu szkoły Kornela i Rasyna. „Władysław pod Warną“ Niemcewicza, jest za słaby jako deklamacja. Zostało się tedy następnemu pokoleniu usiłowanie, żeby się zdobyć na jakie arcydzieło. Dotąd jedynie z przekładów Morsztyna znała Polska ową doskonałość sztuki, którą zdawało się nie tak łatwo było osiągnąć. Otóż pracę morsztynowską postanowił