Strona:PL JI Kraszewski Zygzaki.djvu/78

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Nie będę mogła, nie potrafię oprzeć się istotnemu powołaniu! byłoby to z mej strony egoizmem, okrucieństwem... Uczyniłabym ją najnieszczęśliwszą.
Hrabina załamała ręce. Wilski słuchał osłupiały, słuchał i uszom nie wierzył własnym. Znał dzieci te oddawna, nigdy nic podobnego w nich się nie objawiało. Julka była zahukaną, ale sama hrabina nie wspomniała słowem najmniejszem, aby to powołanie postrzegła. — Wilski nie śmiał przeczyć — a nie mógł potakiwać.
— Jest to wyraźna wola Boża — dodała matka wzdychając — jakby opatrzność chciała Emilowi jego ojczysty majątek dać cały — zachować mu go niepodzielnym i przyszłość jego zabezpieczyć...
Ożenienie, wyjście z interesów, wszystko nam pójdzie łatwiej.
— Lecz poświęcić Julkę! — rzekł Wilski nieśmiało.
— Jak możesz coś podobnego powiedzieć? — zawołała żywo, wstając z krzesła hrabina — proszę cię! jak możesz pomyśleć nawet, że ja — co żyję dla tych dzieci, co się dla nich rozpadam, miałabym jedno z nich — poświęcać!! Uczyniłabym wszystko co mogę, aby Julce to wyperswadować, ale to jest powołanie — z którem ja, jak przeciwko woli Boga — walczyć nie mogę. Zwierzam ci się jednemu z tem, bo ani z nią ani z nikim nie mówiłam słowa... patrzyłam, płakałam, starałam się to odwrócić... Wiesz jakie odebrała wychowanie? nic nie pomogło!
Milczenie, którem to zwierzenie przyjął Wilski, zaniepokoiło znać hrabinę, gdyż na nowo i dosyć rozwlekle poczęła się tłómaczyć i dowodzić, że jej oko i serce się nie myliło. Z pewną trwogą postrzegła, że jej nie potakiwał — użyła więc słodyczy — pochlebstwa, czułości, dobyła łez nawet, aby opiekuna przekonać, iż sama czuła na tem wielce... lecz uległa konieczności.
Wilski nareszcie przystał na to, że jeżeli Julka