Strona:PL JI Kraszewski Para czerwona.djvu/316

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Nie mówmyż sobie komplementów — odpowiedziała zarumieniona Jadwiga. — Karmmy niemi, jeśli potrzeba, tych co się tem żywić przywykli, a sobie kochany panie, mówmy szczerą przyjacielską prawdę. Cóż to znaczy ta cała moja gotowość do usług, kiedy te ręce, które wam wyciągam wielkiego ciężaru nie dźwigną?
— Otóż — rzekł Karol uśmiechając się — bez żadnego pochlebstwa powiem pani, że przybywasz nam bardzo w porę. Rządy margrabiego coraz stają się cięższe, wzmacniają policyę, urządzając ją to na wzór pruski, to na sposób angielski, klika otaczająca pałac Brühlowski, pełna jest dyletantów szpiegów, którzy te obowiązki pełnią, wmawiając w siebie, że to czynią przez miłość ojczyzny. Odkryto już kilka drukarń, coraz trudniej staje się ukryć, każdy więc nowy posiłek, który nam przybywa, bardzo jest pożądany. Margrabia z tymi, co go otaczają, jest dla nas niebezpieczniejszym może od wielu najokrutniejszych Moskali. W jego orszaku znajdują się ludzie, których dawne położenie w społeczeństwie i stosunki czynią dla nas strasznemi. Oni nas znają lepiej, i gdy Moskale naoślep idą, oni działają napewno. Zbliżają się chwile bardzo stanowcze.